2013.09.21

Kolory polskiego Prawosławia w Belgradzie

 
Jednakże wielka radość i poczucie wyjątkowości tego wydarzenia udzieliły się nie tylko polskiej grupie, albowiem jak czytamy na oficjalnej stronie Serbskiego Patriarchatu: mieli szczęście ci, którzy pod kopułami cerkwi św. Sawy spotkali się żywym Polskim Kościołem Prawosławnym, jego kolorami, śpiewem, duchownymi, i prawosławnymi Polakami

Ze strony polskiej na wernisaż przybyli, oprócz wspomnianej grupy, księża Michał Czykwin oraz Marek Wawreniuk niosący posługę w parafii ściśle związanej z serbską Cerkwią - św. Jana Teologa w Białymstoku, a także przedstawiciele Ambasady RP w Belgradzie.

Serbską Cerkiew reprezentował natomiast biskup remezjański Andrzej – wikariusz patriarchy Ireneusza, który ze względu na trudy podróży do USA nie mógł przybyć na otwarcie wystawy. Obecny był również proboszcz parafii katedralnej (serb. saborna crkva) w Belgradzie – o. Piotr Lukić, a także dziennikarze prasowi i telewizyjni. Serbski wernisaż był największym z dotychczasowych – przybyło na niego kilkaset osób, w tym wielu zwykłych Belgradczyków.

Otwierając wystawę, kilka zdań wstępu o Cerkwi w Polsce oraz inicjatywie Orthphoto.net powiedział o. Piotr Lukić. Po tym przemowę wygłosił władyka Andrzej, który na początku przekazał błogosławieństwo i ojcowską modlitwę patriarchy Ireneusza. Następnie biskup, odwołując się do swoich doświadczeń z czasów seminarium, opowiedział, jak ważną rolę może pełnić fotografia. By te słowa wesprzeć dowodem, przytoczył historię, jak dzięki pewnym zdjęciom dowiedział się o ludziach przyjmujących Prawosławie na ziemiach zachodnich, a także o istnieniu prawosławnego monasteru św. Jana Chrzciciela w Essex w okolicach Londynu, gdzie mieszkał wówczas starzec Sofroniusz – rzadki diament, o którym wiedzieli nieliczni. Jak zaznaczył władyka, w ten oto sposób fotografia jest świadectwem, i ma charakter misyjny: zdjęcia głoszą oglądającym je powszechność Prawosławia, jego duchowość oraz poświadczają, iż jest ono korzystnym dla duszy każdego człowieka. Po czym dodał: organizatorzy tej wystawy ślą tę samą wiadomość, którą głosimy na Jutrzni, śpiewając cztery razy – na wszystkie strony świata - „Bóg i Pan, i objawił się nam”. Cieszymy się, iż zechcieli oni ukazać cząstkę tej powszechności Prawosławia tego wieczoru właśnie w Belgradzie dzięki zdjęciom przedstawionym tutaj na tablicach, jak i w Internecie na stronie Ortphoto, z której każdego dnia każdego roku jest słana światu wiadomość o pięknie Prawosławia.

Po tym kilka słów o prawosławiu w Polsce wygłosiła pani Dagmara Luković – ataché polskiej kultury w belgradzkiej ambasadzie. Następnie ks. Michał Czykwin odczytał oficjalne pismo zwierzchnika PAKP - metropolity Warszawy i całej Polski Sawy – przygotowane specjalnie na tę szczególną okoliczność. Swoje wystąpienie miał również kierujący Orthphoto.net i Cerkiew.pl Aleksander Wasyluk, który przybliżył zgromadzonym gościom historię oraz ideały obydwu portali.

Ostatnim oficjalnym punktem uroczystości był występ chóru św. Bazylego Martysza, którego członkowie pochodzą z różnych części naszego kraju. Swój koncert rozpoczął starym polskim hymnem, przy tym ściśle związanym z wiarą – Boże coś Polskę, po czym wykonał typowe prawosławne hymny i pieśni z Polski, w tym niektóre na melodie bliskie serbskim słuchaczom, co doskonale wypełniło słowa władyki Andrzeja o powszechności Prawosławia, a także podkreśliło związki polskiej i serbskiej Cerkwi oraz przedstawiło bogactwo tej pierwszej. Szczególną uwagę zgromadzonych zwróciła pieśń do św. męczennika Gabriela zabłudowskiego, albowiem to właśnie jego ikonę z cząsteczką relikwii przywieziono do stolicy Serbii. Po koncercie, kiedy to nastąpił czas na poczęstunek i obejrzenie zaprezentowanych fotografii, wielu Serbów z wielkim nabożeństwem podchodziło do ikony by ją ucałować, a także zadawało pytania o życie i śmierć zarówno św. Gabriela, jak i patrona chóru. Dzięki temu mieszkańcy tego bałkańskiego kraju nie tylko lepiej poznali polskie prawosławie i ogółem Polskę, ale też odnaleźli paralelizmy w historii obydwu Cerkwi lokalnych, a może nawet i pewnego rodzaju inspirację.
Dominika Kovačević