2017.10.23
O dalekich wyprawach (i nie tylko)...
Adrian Kazimiruk
AK: Czy nadchodzące miesiące będą równie aktywne dla serwisu Orthphoto?
AW: Mam nadzieję, że nie będą aż tak aktywne, ale równie produktywne. Najważniejsze zadanie, które stoi przed nami to nowa wersja serwisu Orthphoto, lepiej przystosowana do urządzeń mobilnych, z nowymi funkcjami. Reorganizacja międzynarodowej redakcji – ze względu na projekty codzienna działalność ucierpiała i od nowa trzeba tchnąć ducha, i energię w ten zespół wolontariuszy.
Wiem o zainteresowaniu wystawą kilku miast w Rosji, więc mam nadzieję, że wkrótce kolejne miasta dołączą, do i tak, długiej już listy.
Pod koniec roku premierę będzie miał kolejny album z serii Kolory Prawosławia - tym razem o Bułgarii. Co prawda wydawcą jest Warszawska Metropolia Prawosławna, ale my aktywnie uczestniczyliśmy w pozyskiwaniu zdjęć. Być może zdecydujemy się na zorganizowanie wystawy fotograficznej o Cerkwi w Bułgarii.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się też zrealizować jakiś ciekawy konkurs zakończony wystawą i albumem.
Jak Bóg pozwoli to spróbujemy, gdzieś w świecie, zrealizować pierwsze międzynarodowe warsztaty fotograficzne.
AK: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!
Fot. Tomasz Grześ, Aleksander Wasyluk, Grzegorz Klimiuk
Więcej o wystawach Orthphoto za granicą:
Radio Orthodoxia
U źródeł wiary
Polskie Radio Białystok
Radio Wiera
Adrian Kazimiruk (AK): Panie Aleksandrze - ostatnie tygodnie były bardzo intenstywne – niedawno wrócił Pan z dalekiej podróży w głąb Rosji, gdzie razem z grupą uczestników, otwieraliście wystawę Orthphoto „Kolory Prawosławia. Polska” w dwóch miastach: Jekatierynburgu i Irkucku.
Aleksander Wasyluk (AW): Zgadza się, lecz oprócz samej wyprawy na wschód, działo się wiele w innych projektach (m.in. robiliśmy konkurs fotograficzny w Bułgarii). Teraz przyszedł czas na chwilę oddechu i rozliczenie zakończonych projektów, dokończenie trwających i udział w tych, które organizują pozostali członkowie stowarzyszenia.
AK: Zanim porozmawiamy o samych otwarciach wystawy w syberyjskich miastach, powrócę do wydarzenia, jakie miało miejsce na początku tego roku, dokładnie 17 marca w białostockiej Książnicy Podlaskiej. Proszę opowiedzieć, co wtedy się zdarzyło i jakie miało to znaczenie dla Orthphoto.net.
AW: Udało nam się wydać trzecią edycję albumu „Kolory Prawosławia. Polska”. To był pierwszy akcent zapowiadający późniejsze wydarzenia. Wydanie albumu było potrzebne by móc podarować go w prezencie zaproszonym na wystawy gościom, ale także by móc go sprzedawać osobom odwiedzającym wystawę. Mamy nadzieję, że album będzie idealnym prezentem do wręczenia w trakcie indywidualnych i grupowych zagranicznych. Dzięki temu będzie promował on prawosławie w Polsce i zachęcał do poznania i odwiedzenia naszego kraju. W wydaniu albumu znacząco pomogło też kilka gmin i cerkiewnych organizacji - mam nadzieję, że również one będą korzystały z niego w swojej pracy.
AK: Po zaprezentowaniu albumu, przygotowania do wielkiego, zagranicznego wyjazdu weszły w zaawansowaną fazę. Proszę jednak powiedzieć, kiedy pojawił się pomysł zorganizowania wernisaży na Litwie, w Finlandii i Rosji?
AW: Co roku sprawdzamy możliwości na uzyskanie wsparcia finansowego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz w Senacie RP. Wybór krajów często zależy od priorytetów, które przyświecają polskiej polityce zagranicznej. Oczywiście mamy też swoje priorytety i w tym roku udało się zrealizować kilka z nich. Rosja to największy kraj prawosławny, nasz sąsiad i olbrzymi potencjał rozwoju dla serwisu Orthphoto, więc zawsze była jednym z ważniejszych celów wyjazdowych – do tego roku nie udawało nam się jednak uzyskać dotacji na ten cel. Finlandia to ważny partner polskiego prawosławia szczególnie w aspekcie współpracy młodzieży. To fińska Cerkiew uczyła naszą młodzież pracy na rzecz cerkwi i pomagała przy szkoleniu liderów młodzieżowych. Mam nadzieję, że ten projekt stanie się początkiem reaktywacji naszych wspólnych relacji.
Projekt był realizowany w ramach współpracy państw bałtyckich, dlatego też chcieliśmy mieć jeszcze jednego partnera i postanowiliśmy, że powinien to być nasz sąsiad - Litwa.
AK: Z czym było najwięcej problemów? Jaką kwestię organizacyjną załatwiało się najdłużej?
AW: Najwięcej czasu wymagało nawiązanie relacji, zapoznanie się z lokalnymi partnerami. Wytłumaczenie czym jest nasza wystawa oraz zachęcenie do nietypowych działań - np. wystawy w Wilnie i Helsinkach po raz pierwszy pokazane były na ogrodzeniach wokół cerkwi. Mamy nadzieję, że podarowane przez nas systemy wystawiennicze jeszcze wielokrotnie będą wykorzystywane w tych miejscach. Osoby, z którymi współpracujemy to bardzo zajęci ludzie; z każdym komunikacja była inna i wymagała czasu by wejść na odpowiedni poziom, bo tylko on gwarantował sukces. Przy tym projekcie dużym problemem były również wizy, zebranie paszportów, zorganizowanie zaproszenia od państwowej instytucji w Rosji, zebranie podpisów pod wnioskami wizowymi, które sami uzupełnialiśmy. To wszystko wymagało czasu i cierpliwości.
AK: Przechodząc już do samych wernisaży podczas lipcowego wyjazdu – w jakich miejscach miały one miejsce? Jak wyglądał ich przebieg? Kto w nich uczestniczył?
AW: W trakcie lipcowego wyjazdu odwiedziliśmy 4 miasta w ciągu 7 dni: Wilno, Helsinki, Petersburg i Moskwę. Jechaliśmy autokarem i samochodem osobowym w sumie było nas 50 osób w tym: 30-osobowy Młodzieżowy Chór Katedry Św. Mikołaja w Białymstoku, fotografowie, filmowcy, przedstawiciele: Bractwa Młodzieży Prawosławnej, białostockiego Urzędu Miasta i Urzędu Marszałkowskiego, białostockiego oddziału TVP, Radia Białystok oraz tzw. ekipa techniczna, która pomagała w wieszaniu prac (jeśli taka była potrzeba) oraz czuwała nad przebiegiem prac związanych z otwarciem wystaw.
Same wernisaże były do siebie podobne; najpierw wystąpienia zaproszonych gości, przedstawicieli Cerkwi, polskich placówek dyplomatycznych i organizatora wystawy, koncert chóru i wspólne zwiedzanie wystawy.
AK: Podczas lipcowego wyjazdu grupa uczestniczyła nie tylko w samych wernisażach, ale odwiedziła też kilka prawosławnych parafii i klasztorów; zwiedziła takie miasta jak: Petersburg czy Nowogród; uczestniczyła również w spotkaniu młodzieży w Finlandii…
AW: Wyjazd był bardzo intensywny i praktycznie nie było czasu na spanie, czy zwiedzanie wszystkich miast. Wchodzenie w szczegóły zajęłoby za dużo czasu. Wszystko musiało być dograne co do minuty i dlatego przed autokarem jechaliśmy samochodem osobowym. W Wilnie byliśmy w dwie osoby dzień przed wystawą, tak aby już od rana wieszać prace. Chór przyjechał 2 godziny przed wernisażem. Wieczorem zwiedziliśmy miasto, następnego dnia rano całodniowa podróż na prom, z którego zeszliśmy o 6 rano, i do godziny 10 rozwiesiliśmy wystawę wokół cerkwi w Helsinkach. Potem wspólna liturgia śpiewana przez polski i fiński chór, otwarcie wystawy, krótkie zwiedzanie miasta, i wieczorne gry i zabawy z młodzieżą fińską na obozie w miejscowości Kaunisniemi. Kolejny dzień to podróż do Petersburga, przeprawa przez granice, przyjazd na wieczór do Petersburga, nocny rejs łódkami na pokaz otwarcia mostów. Kolejny dzień to próby chóru, zwiedzanie miasta, wspólne przygotowania wystawy z pracownikami konsulatu RP w Petersburgu, wernisaż, nocny spacer po mieście, by z rana znowu ruszyć w trasę do Moskwy. Po drodze do stolicy Rosji wizyta w dwóch monasterach i Nowogrodzie, na koniec przejazd do hotelu w Moskwie o 3 nad ranem. Kolejny dzień to zwiedzanie miasta, nagrywanie kilku audycji w radiu Wiera, wernisaż wystawy i pakowanie się do Polski. Tak w skrócie wyglądał nasz program.
AK: Wyjazd w lipcu trwał ponad 7 dni; grupa pokonała blisko 3,5 tys. km. Czy mimo tak długiej, i na pewno męczącej podróży, udało się zachowywać uśmiechy na twarzach?
AW: Mam nadzieję, że tak - grupa stanowiła zgrany kolektyw. Nie było podziałów na mniejsze zespoły - co najważniejsze, po tym wyjeździe młodzież regularnie się spotyka, co świadczy o tym, że zawiązały się nowe przyjaźnie. Przy tak intensywnym programie to aż dziw, że nie było konfliktów i napięć między uczestnikami wyjazdu. Jednym słowem wszyscy spisali się na medal!
AK: Czy podobnie było podczas wrześniowego wyjazdu, który miał miejsce w dniach 19-30 września? Tym razem jakie miasta odwiedziliście? Jak wyglądały te wernisaże?
AW: To był zupełnie inny wyjazd. Grupę stanowiło tylko 6 osób, w tym 3 osoby z zespołu wokalnego „ZaTopieni w Historii”. Był dłuższy i wydawało się, że będzie dużo więcej czasu na zwiedzanie…
Ze względu na logistykę i zmniejszenie kosztów pojechaliśmy do Kaliningradu, stamtąd polecieliśmy do Jekaterynburga. W trakcie trzech dni uczestniczyliśmy w dwóch wrześniowych cerkiewnych świętach, odwiedziliśmy Telewizję Soyuz i Radio Woskresienie, gdzie nagraliśmy kilka audycji o prawosławiu w Polsce i o naszym projekcie. Samą wystawę otworzyliśmy w Centrum Kultury prawosławnej obok Jetarynburgskiej katedry. W dalszą drogę pojechaliśmy koleją transsyberyjską do Irkucka. Po otwarciu wystawy, wybraliśmy się na dwa dni na wyspę Olchon (Jezioro Bajkał).
AK: Z relacji wynikało, że w otwarciu wystawy w Jekaterynburgu brało udział aż 4 biskupów – proszę powiedzieć, jak miejscowe duchowieństwo odnosiło się do tego typu inicjatywy?
AW: Było trzech biskupów w randze metropolity i jeden biskup wikariusz. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem przyjęcia w Jekaterynburgu. Wszystko zaczęło się od tego, że w wystawę zaangażował się o. Iwan Nikulin wraz z matuszką Moniką (która pochodzi z Polski). W wernisażu uczestniczył też o. Piotr Omelczuk zaproszony przez kolegów z którymi studiował. Metropolita Cyryl w trakcie naszego pobytu kilkakrotnie podkreślał też fakt, że sam ma bardzo miłe wspomnienia z wizyty w Polsce - mówił o tym na spotkaniu z nami, na otwarciu wystawy, a nawet w trakcie święta parafialnego jednocześnie zapraszając do wzięcia udziału w wernisażu.
Przez cały nasz pobyt opiekowali się nami proboszczowie kilku parafii z Jekaterynburga. Wielkie podziękowania należą dla: o. Aleksieja, o. Pawła, o. Sergieja, o. Konstantina. Kilku duchownych, którzy się nami opiekowali, byli w zeszłym roku w Polsce i na każdym kroku miło wspominali pobyt w naszym kraju.
Nikt się nie spodziewał, że w dalekim Jekaterynburgu spotkamy metropolitę Werii, którego zdjęcie jest zarówno w albumie, jak i na wystawie (zdjęcie z wizyty w Polsce) . Na dodatek oficjalnym tłumaczem greckiej delegacji był o. Paweł Samojluk, tym samym zwiększył on liczebnie Polską delegację.
To wszystko sprawiło, że wystawa i wizyta w Jekaterynburgu była szczególnym wydarzeniem.
AK: Czy żałuje Pan, że na wernisażu w Moskwie nie wziął udziału Patriarcha Cyryl?
AW: Obecność Patriarchy na wystawie byłaby olbrzymim wyróżnieniem, ale też i niemałą niespodzianką. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak intensywny kalendarz ma Patriarcha. Może małym rozczarowaniem był brak jakiegoś biskupa wikariusza, ale trzeba też podkreślić fakt, że zazwyczaj na wernisaże naszych wystaw zaproszenia wysyłają nasi partnerzy. W tym przypadku byli nimi: Radio Wiera i Ambasada RP w Moskwie. Moskiewskie otwarcie posiadało pewną specyfikę – nie było ono otwarte dla wszystkich chętnych; pomieszczenie mogłoby nie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, ale musze przyznać, że sala była pełna w trakcie otwarcia. Mając medialne wsparcie Radia Wiera nie udałoby nam się przyjąć wszystkich zainteresowanych na wernisażu, ale jestem pewien, że dotarliśmy do większości mieszkańców Moskwy.
AK: Podczas większości wernisaży, za pośrednictwem profilu Cerkiew.pl na Facebook, prowadzona była transmisja na żywo, która łącznie wygenerowała ponad 13 tys. wyświetleń. Szacunkowo – ile ludzi, w wspomnianych sześciu miastach, obejrzało wystawę?
AW: Tym razem nie jestem w stanie sensownie oszacować liczby osób, do których dotarła informacja o wystawie (a co za tym idzie o Prawosławiu w Polsce), ani statystki oglądających prezentowane fotografie.
Zasięg radia Wiera to obecnie 40 mln słuchaczy. Telewizję Soyuz można oglądać przez satelitę (wiele osób z Polski to robi; mieliśmy okazję pozdrowić tych odbiorców po polsku). Dodatkowo prowadzone były audycje w Radiu Wiera, lokalnych telewizjach i radiostacjach z Petersburga. Mnóstwo informacji pojawiło się na portalach internetowych (włącznie z oficjalnymi stronami cerkiewnymi). W ramach polityki informacyjnej udało nam się rozesłać 1000 plakatów do wszystkich parafii w Moskwie i na tzw. Podmoskowiu. Spora liczba plakatów dotarła również do innych miast. Zakładam że mogło usłyszeć o nas ponad 50 milionów osób.
Ile osób odwiedziło wystawę jest jeszcze trudniejsze do oszacowania.
Zdjęcia wchodzące w skład wystawy obecne były w samym centrum miasta, obok Ostrej Bramy - w dniu otwarcia grupa zwiedzających miasto z przewodnikiem pojawiała się mniej więcej co 5 minut, a co druga była z Polski.
W Helsinkach wystawa była pokazana przy katedrze prawosławnej, która jest obowiązkowym punktem zwiedzania miasta dla każdego turysty - parking cerkiewny cały dzień zastawiony jest autokarami z zagranicznymi turystami.
Fotografie w Petersburgu pokazano w dwóch miejscach: najpierw w Muzeum, potem na Jarmarku „Miodowyj Spas” organizowanym przez naszego partnera.
Moskwa prezentowała wystawę w najważniejszej cerkwi stolicy Rosji, do której trafia większość turystów, ale też i mieszkańców tego, czy innych miast.
Jekaterynburg i Irkuck to kolejne bardzo duże miasta, gdzie nasza wystawa jest dostępna bezpłatnie i w samym centrum metropolii.
Ostrożnie, a zarazem śmiało możemy powiedzieć, że na żywo zdjęcia „Kolorów” zobaczyło ponad 200 000 osób.
W tym roku, oprócz wernisaży w ramach „dużego projektu”, nasza wystawa była pokazana również w: Kaliningradzie, w polskiej parafii w Brukseli oraz na murach Kijowskiej Sofii. Obecnie pokazywana jest w Czernihowie na Ukrainie (wideo2).
AK: Z całą pewnością, takie projekty wymagają bardzo dużych nakładów finansowych. Czy Stowarzyszenie Orthnet było zdolne to samodzielnego pokrycia kosztów organizacyjnych?
Aleksander Wasyluk (AW): Zgadza się, lecz oprócz samej wyprawy na wschód, działo się wiele w innych projektach (m.in. robiliśmy konkurs fotograficzny w Bułgarii). Teraz przyszedł czas na chwilę oddechu i rozliczenie zakończonych projektów, dokończenie trwających i udział w tych, które organizują pozostali członkowie stowarzyszenia.
AK: Zanim porozmawiamy o samych otwarciach wystawy w syberyjskich miastach, powrócę do wydarzenia, jakie miało miejsce na początku tego roku, dokładnie 17 marca w białostockiej Książnicy Podlaskiej. Proszę opowiedzieć, co wtedy się zdarzyło i jakie miało to znaczenie dla Orthphoto.net.
AW: Udało nam się wydać trzecią edycję albumu „Kolory Prawosławia. Polska”. To był pierwszy akcent zapowiadający późniejsze wydarzenia. Wydanie albumu było potrzebne by móc podarować go w prezencie zaproszonym na wystawy gościom, ale także by móc go sprzedawać osobom odwiedzającym wystawę. Mamy nadzieję, że album będzie idealnym prezentem do wręczenia w trakcie indywidualnych i grupowych zagranicznych. Dzięki temu będzie promował on prawosławie w Polsce i zachęcał do poznania i odwiedzenia naszego kraju. W wydaniu albumu znacząco pomogło też kilka gmin i cerkiewnych organizacji - mam nadzieję, że również one będą korzystały z niego w swojej pracy.
AK: Po zaprezentowaniu albumu, przygotowania do wielkiego, zagranicznego wyjazdu weszły w zaawansowaną fazę. Proszę jednak powiedzieć, kiedy pojawił się pomysł zorganizowania wernisaży na Litwie, w Finlandii i Rosji?
AW: Co roku sprawdzamy możliwości na uzyskanie wsparcia finansowego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz w Senacie RP. Wybór krajów często zależy od priorytetów, które przyświecają polskiej polityce zagranicznej. Oczywiście mamy też swoje priorytety i w tym roku udało się zrealizować kilka z nich. Rosja to największy kraj prawosławny, nasz sąsiad i olbrzymi potencjał rozwoju dla serwisu Orthphoto, więc zawsze była jednym z ważniejszych celów wyjazdowych – do tego roku nie udawało nam się jednak uzyskać dotacji na ten cel. Finlandia to ważny partner polskiego prawosławia szczególnie w aspekcie współpracy młodzieży. To fińska Cerkiew uczyła naszą młodzież pracy na rzecz cerkwi i pomagała przy szkoleniu liderów młodzieżowych. Mam nadzieję, że ten projekt stanie się początkiem reaktywacji naszych wspólnych relacji.
Projekt był realizowany w ramach współpracy państw bałtyckich, dlatego też chcieliśmy mieć jeszcze jednego partnera i postanowiliśmy, że powinien to być nasz sąsiad - Litwa.
AK: Z czym było najwięcej problemów? Jaką kwestię organizacyjną załatwiało się najdłużej?
AW: Najwięcej czasu wymagało nawiązanie relacji, zapoznanie się z lokalnymi partnerami. Wytłumaczenie czym jest nasza wystawa oraz zachęcenie do nietypowych działań - np. wystawy w Wilnie i Helsinkach po raz pierwszy pokazane były na ogrodzeniach wokół cerkwi. Mamy nadzieję, że podarowane przez nas systemy wystawiennicze jeszcze wielokrotnie będą wykorzystywane w tych miejscach. Osoby, z którymi współpracujemy to bardzo zajęci ludzie; z każdym komunikacja była inna i wymagała czasu by wejść na odpowiedni poziom, bo tylko on gwarantował sukces. Przy tym projekcie dużym problemem były również wizy, zebranie paszportów, zorganizowanie zaproszenia od państwowej instytucji w Rosji, zebranie podpisów pod wnioskami wizowymi, które sami uzupełnialiśmy. To wszystko wymagało czasu i cierpliwości.
AK: Przechodząc już do samych wernisaży podczas lipcowego wyjazdu – w jakich miejscach miały one miejsce? Jak wyglądał ich przebieg? Kto w nich uczestniczył?
AW: W trakcie lipcowego wyjazdu odwiedziliśmy 4 miasta w ciągu 7 dni: Wilno, Helsinki, Petersburg i Moskwę. Jechaliśmy autokarem i samochodem osobowym w sumie było nas 50 osób w tym: 30-osobowy Młodzieżowy Chór Katedry Św. Mikołaja w Białymstoku, fotografowie, filmowcy, przedstawiciele: Bractwa Młodzieży Prawosławnej, białostockiego Urzędu Miasta i Urzędu Marszałkowskiego, białostockiego oddziału TVP, Radia Białystok oraz tzw. ekipa techniczna, która pomagała w wieszaniu prac (jeśli taka była potrzeba) oraz czuwała nad przebiegiem prac związanych z otwarciem wystaw.
Same wernisaże były do siebie podobne; najpierw wystąpienia zaproszonych gości, przedstawicieli Cerkwi, polskich placówek dyplomatycznych i organizatora wystawy, koncert chóru i wspólne zwiedzanie wystawy.
AK: Podczas lipcowego wyjazdu grupa uczestniczyła nie tylko w samych wernisażach, ale odwiedziła też kilka prawosławnych parafii i klasztorów; zwiedziła takie miasta jak: Petersburg czy Nowogród; uczestniczyła również w spotkaniu młodzieży w Finlandii…
AW: Wyjazd był bardzo intensywny i praktycznie nie było czasu na spanie, czy zwiedzanie wszystkich miast. Wchodzenie w szczegóły zajęłoby za dużo czasu. Wszystko musiało być dograne co do minuty i dlatego przed autokarem jechaliśmy samochodem osobowym. W Wilnie byliśmy w dwie osoby dzień przed wystawą, tak aby już od rana wieszać prace. Chór przyjechał 2 godziny przed wernisażem. Wieczorem zwiedziliśmy miasto, następnego dnia rano całodniowa podróż na prom, z którego zeszliśmy o 6 rano, i do godziny 10 rozwiesiliśmy wystawę wokół cerkwi w Helsinkach. Potem wspólna liturgia śpiewana przez polski i fiński chór, otwarcie wystawy, krótkie zwiedzanie miasta, i wieczorne gry i zabawy z młodzieżą fińską na obozie w miejscowości Kaunisniemi. Kolejny dzień to podróż do Petersburga, przeprawa przez granice, przyjazd na wieczór do Petersburga, nocny rejs łódkami na pokaz otwarcia mostów. Kolejny dzień to próby chóru, zwiedzanie miasta, wspólne przygotowania wystawy z pracownikami konsulatu RP w Petersburgu, wernisaż, nocny spacer po mieście, by z rana znowu ruszyć w trasę do Moskwy. Po drodze do stolicy Rosji wizyta w dwóch monasterach i Nowogrodzie, na koniec przejazd do hotelu w Moskwie o 3 nad ranem. Kolejny dzień to zwiedzanie miasta, nagrywanie kilku audycji w radiu Wiera, wernisaż wystawy i pakowanie się do Polski. Tak w skrócie wyglądał nasz program.
AK: Wyjazd w lipcu trwał ponad 7 dni; grupa pokonała blisko 3,5 tys. km. Czy mimo tak długiej, i na pewno męczącej podróży, udało się zachowywać uśmiechy na twarzach?
AW: Mam nadzieję, że tak - grupa stanowiła zgrany kolektyw. Nie było podziałów na mniejsze zespoły - co najważniejsze, po tym wyjeździe młodzież regularnie się spotyka, co świadczy o tym, że zawiązały się nowe przyjaźnie. Przy tak intensywnym programie to aż dziw, że nie było konfliktów i napięć między uczestnikami wyjazdu. Jednym słowem wszyscy spisali się na medal!
AK: Czy podobnie było podczas wrześniowego wyjazdu, który miał miejsce w dniach 19-30 września? Tym razem jakie miasta odwiedziliście? Jak wyglądały te wernisaże?
AW: To był zupełnie inny wyjazd. Grupę stanowiło tylko 6 osób, w tym 3 osoby z zespołu wokalnego „ZaTopieni w Historii”. Był dłuższy i wydawało się, że będzie dużo więcej czasu na zwiedzanie…
Ze względu na logistykę i zmniejszenie kosztów pojechaliśmy do Kaliningradu, stamtąd polecieliśmy do Jekaterynburga. W trakcie trzech dni uczestniczyliśmy w dwóch wrześniowych cerkiewnych świętach, odwiedziliśmy Telewizję Soyuz i Radio Woskresienie, gdzie nagraliśmy kilka audycji o prawosławiu w Polsce i o naszym projekcie. Samą wystawę otworzyliśmy w Centrum Kultury prawosławnej obok Jetarynburgskiej katedry. W dalszą drogę pojechaliśmy koleją transsyberyjską do Irkucka. Po otwarciu wystawy, wybraliśmy się na dwa dni na wyspę Olchon (Jezioro Bajkał).
AK: Z relacji wynikało, że w otwarciu wystawy w Jekaterynburgu brało udział aż 4 biskupów – proszę powiedzieć, jak miejscowe duchowieństwo odnosiło się do tego typu inicjatywy?
AW: Było trzech biskupów w randze metropolity i jeden biskup wikariusz. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem przyjęcia w Jekaterynburgu. Wszystko zaczęło się od tego, że w wystawę zaangażował się o. Iwan Nikulin wraz z matuszką Moniką (która pochodzi z Polski). W wernisażu uczestniczył też o. Piotr Omelczuk zaproszony przez kolegów z którymi studiował. Metropolita Cyryl w trakcie naszego pobytu kilkakrotnie podkreślał też fakt, że sam ma bardzo miłe wspomnienia z wizyty w Polsce - mówił o tym na spotkaniu z nami, na otwarciu wystawy, a nawet w trakcie święta parafialnego jednocześnie zapraszając do wzięcia udziału w wernisażu.
Przez cały nasz pobyt opiekowali się nami proboszczowie kilku parafii z Jekaterynburga. Wielkie podziękowania należą dla: o. Aleksieja, o. Pawła, o. Sergieja, o. Konstantina. Kilku duchownych, którzy się nami opiekowali, byli w zeszłym roku w Polsce i na każdym kroku miło wspominali pobyt w naszym kraju.
Nikt się nie spodziewał, że w dalekim Jekaterynburgu spotkamy metropolitę Werii, którego zdjęcie jest zarówno w albumie, jak i na wystawie (zdjęcie z wizyty w Polsce) . Na dodatek oficjalnym tłumaczem greckiej delegacji był o. Paweł Samojluk, tym samym zwiększył on liczebnie Polską delegację.
To wszystko sprawiło, że wystawa i wizyta w Jekaterynburgu była szczególnym wydarzeniem.
AK: Czy żałuje Pan, że na wernisażu w Moskwie nie wziął udziału Patriarcha Cyryl?
AW: Obecność Patriarchy na wystawie byłaby olbrzymim wyróżnieniem, ale też i niemałą niespodzianką. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak intensywny kalendarz ma Patriarcha. Może małym rozczarowaniem był brak jakiegoś biskupa wikariusza, ale trzeba też podkreślić fakt, że zazwyczaj na wernisaże naszych wystaw zaproszenia wysyłają nasi partnerzy. W tym przypadku byli nimi: Radio Wiera i Ambasada RP w Moskwie. Moskiewskie otwarcie posiadało pewną specyfikę – nie było ono otwarte dla wszystkich chętnych; pomieszczenie mogłoby nie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, ale musze przyznać, że sala była pełna w trakcie otwarcia. Mając medialne wsparcie Radia Wiera nie udałoby nam się przyjąć wszystkich zainteresowanych na wernisażu, ale jestem pewien, że dotarliśmy do większości mieszkańców Moskwy.
AK: Podczas większości wernisaży, za pośrednictwem profilu Cerkiew.pl na Facebook, prowadzona była transmisja na żywo, która łącznie wygenerowała ponad 13 tys. wyświetleń. Szacunkowo – ile ludzi, w wspomnianych sześciu miastach, obejrzało wystawę?
AW: Tym razem nie jestem w stanie sensownie oszacować liczby osób, do których dotarła informacja o wystawie (a co za tym idzie o Prawosławiu w Polsce), ani statystki oglądających prezentowane fotografie.
Zasięg radia Wiera to obecnie 40 mln słuchaczy. Telewizję Soyuz można oglądać przez satelitę (wiele osób z Polski to robi; mieliśmy okazję pozdrowić tych odbiorców po polsku). Dodatkowo prowadzone były audycje w Radiu Wiera, lokalnych telewizjach i radiostacjach z Petersburga. Mnóstwo informacji pojawiło się na portalach internetowych (włącznie z oficjalnymi stronami cerkiewnymi). W ramach polityki informacyjnej udało nam się rozesłać 1000 plakatów do wszystkich parafii w Moskwie i na tzw. Podmoskowiu. Spora liczba plakatów dotarła również do innych miast. Zakładam że mogło usłyszeć o nas ponad 50 milionów osób.
Ile osób odwiedziło wystawę jest jeszcze trudniejsze do oszacowania.
Zdjęcia wchodzące w skład wystawy obecne były w samym centrum miasta, obok Ostrej Bramy - w dniu otwarcia grupa zwiedzających miasto z przewodnikiem pojawiała się mniej więcej co 5 minut, a co druga była z Polski.
W Helsinkach wystawa była pokazana przy katedrze prawosławnej, która jest obowiązkowym punktem zwiedzania miasta dla każdego turysty - parking cerkiewny cały dzień zastawiony jest autokarami z zagranicznymi turystami.
Fotografie w Petersburgu pokazano w dwóch miejscach: najpierw w Muzeum, potem na Jarmarku „Miodowyj Spas” organizowanym przez naszego partnera.
Moskwa prezentowała wystawę w najważniejszej cerkwi stolicy Rosji, do której trafia większość turystów, ale też i mieszkańców tego, czy innych miast.
Jekaterynburg i Irkuck to kolejne bardzo duże miasta, gdzie nasza wystawa jest dostępna bezpłatnie i w samym centrum metropolii.
Ostrożnie, a zarazem śmiało możemy powiedzieć, że na żywo zdjęcia „Kolorów” zobaczyło ponad 200 000 osób.
W tym roku, oprócz wernisaży w ramach „dużego projektu”, nasza wystawa była pokazana również w: Kaliningradzie, w polskiej parafii w Brukseli oraz na murach Kijowskiej Sofii. Obecnie pokazywana jest w Czernihowie na Ukrainie (wideo2).
AK: Z całą pewnością, takie projekty wymagają bardzo dużych nakładów finansowych. Czy Stowarzyszenie Orthnet było zdolne to samodzielnego pokrycia kosztów organizacyjnych?
AW: Stowarzyszenie Orthnet to grupa wolontariuszy, która poświęca sporo swojego wolnego czasu by realizować projekty dla dobra Cerkwi. Finanse nie są naszą najsilniejszą stroną. Całe szczęście ostatnimi czasy całkiem skutecznie udaje nam się pozyskiwać fundusze na nasze działania. Zarówno instytucje państwowe, jak i prywatni sponsorzy, doceniają już naszą jakość i coraz chętniej wspierają nasze projekty. Chociaż trzeba podkreślić, że pozyskiwanie tych środków wymaga sporo czasu. Rozliczanie się z dotacji, należy do najmniej przyjemnych zajęć, które powoli staramy się już opłacać, tak by zapewnić też odpowiednią jakość i terminowość.
Ten projekt rozpoczął się od otrzymania dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach promesy 2017. Potem łatwiej było uzyskać wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego woj. Podlaskiego i Urzędu Miasta Białystok. Produkcję albumu wsparły też następujące miasta: Bielsk Podlaski i Hajnówka oraz gminy: Bielsk Podlaski, Gródek, Michałowo, Mielnik, Narewka i Zabłudów. W całości projekt wsparły też fundacje: Dialog Narodów i Oikonomos oraz Firma KAN.
Korzystając z okazji wszystkim darczyńcom dziękuję - bez Waszej pomocy te duże przedsięwzięcie nie byłoby możliwe.
Ten projekt rozpoczął się od otrzymania dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach promesy 2017. Potem łatwiej było uzyskać wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego woj. Podlaskiego i Urzędu Miasta Białystok. Produkcję albumu wsparły też następujące miasta: Bielsk Podlaski i Hajnówka oraz gminy: Bielsk Podlaski, Gródek, Michałowo, Mielnik, Narewka i Zabłudów. W całości projekt wsparły też fundacje: Dialog Narodów i Oikonomos oraz Firma KAN.
Korzystając z okazji wszystkim darczyńcom dziękuję - bez Waszej pomocy te duże przedsięwzięcie nie byłoby możliwe.
AK: Czy nadchodzące miesiące będą równie aktywne dla serwisu Orthphoto?
AW: Mam nadzieję, że nie będą aż tak aktywne, ale równie produktywne. Najważniejsze zadanie, które stoi przed nami to nowa wersja serwisu Orthphoto, lepiej przystosowana do urządzeń mobilnych, z nowymi funkcjami. Reorganizacja międzynarodowej redakcji – ze względu na projekty codzienna działalność ucierpiała i od nowa trzeba tchnąć ducha, i energię w ten zespół wolontariuszy.
Wiem o zainteresowaniu wystawą kilku miast w Rosji, więc mam nadzieję, że wkrótce kolejne miasta dołączą, do i tak, długiej już listy.
Pod koniec roku premierę będzie miał kolejny album z serii Kolory Prawosławia - tym razem o Bułgarii. Co prawda wydawcą jest Warszawska Metropolia Prawosławna, ale my aktywnie uczestniczyliśmy w pozyskiwaniu zdjęć. Być może zdecydujemy się na zorganizowanie wystawy fotograficznej o Cerkwi w Bułgarii.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się też zrealizować jakiś ciekawy konkurs zakończony wystawą i albumem.
Jak Bóg pozwoli to spróbujemy, gdzieś w świecie, zrealizować pierwsze międzynarodowe warsztaty fotograficzne.
AK: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!
Fot. Tomasz Grześ, Aleksander Wasyluk, Grzegorz Klimiuk
Więcej o wystawach Orthphoto za granicą:
Radio Orthodoxia
U źródeł wiary
Polskie Radio Białystok
Radio Wiera